to fraza, która jest często rzucana, ale osobiście widzę, że jest używana na wiele różnych sposobów.
jednym ze znaczeń wydaje się być osoba, która całe życie spędziła w jakiejś pozycji politycznej, i że brakuje jej prawdziwego doświadczenia w świecie, jeśli chodzi o karierę w sektorze prywatnym, a nawet publicznym.
druga, być może bardziej powszechna definicja, którą widzę, jeśli chodzi o negatywne konotacje, odnosi się do kogoś, kto sprawuje urząd polityczny, ale nie „traktuje swojej pracy poważnie”, w pewnym sensie. Ktoś, kto udaje, że tylko w wyborach dba o służbę publiczną, ale raz wybrany, staje się tym, co można uznać za uprawnione, leniwe, a nawet aroganckie.
mimo, że jest trochę miejsca na nakładanie się, jest wystarczająco dużo miejsca, aby ktoś był jednym, a nie drugim, jakąś kombinacją obu, albo w ogóle żadnego. Na przykład, powiedziałbym, że Bernie Sanders może dokładnie pasować do pierwszego opisu: przez ponad 30 lat zajmował jakieś stanowisko polityczne, nie biorąc pod uwagę innych form zaangażowania politycznego. Jednak myślę, że obie strony mogą się zgodzić, że w ogóle nie pasuje do drugiego opisu, co wydaje się bardziej odpowiednie dla kogoś z historią zarzutów etycznych.
jestem ciekaw, co o tym myśli ten sub?